aaa4
Dołączył: 20 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
Wysłany: Wto 19:05, 13 Lut 2018 Temat postu: plyta |
|
|
-Pewnie.
-A czym to go pan szantazuje, Lonnie?
-Otto to bardzo, bardzo dobry czlowiek - powiedzial najpowazniej w swiecie. - Chyba juz to panu mowilem, prawda?
-Musialem zapomniec.
Popatrzylem za nim w zamysleniu, jak brnie z determinacja przez gleboki snieg w strone magazynku zywnosci, po czym wszedlem do glownego baraku. Teraz, kiedy cialo Strykera zostalo usuniete, uwaga wiekszosci zgromadzonych w nim osob przeniosla sie na Allena, ktory musial zdawac sobie z tego sprawe, bo nie obejmowal juz Mary ramieniem, choc nadal przecieral jej policzek chusteczka. Conrad, chyba juz nieco bardziej niz troche zadurzony w Mary Stuart, gdyz przez ostatnie dwa dni polowal na jej towarzystwo gdzie i jak sie dalo, siedzial obok niej i rozcieral jej reke - pewnie skarzyla sie na temperature, ktora w dalszym ciagu wynosila niewiele stopni powyzej zera. Choc do niczego go nie zachecala i usmiechala sie z zawstydzeniem, to jednak nie bylo jej to niemile w tym stopniu, urzadzac z tego powodu brewerie. Otto, Goin, Hrabia i Divine stali przy jednym z piecow, pograzeni w cichej naradzie. Divine, co mnie wcale nie zdziwilo, nie bral w niej udzialu w charakterze rozmowcy, ale barmana opiekujacego sie kieliszkami i butelkami pod czujnym okiem Gerrana. Otto przywolal mnie skinieniem reki.
-Po tym wszystkim, przez co przeszlismy - powiedzial - bardzo nam sie przyda cos na wzmocnienie. - Juz samo to, ze Otto tak hojnie szafowal trunkami z prywatnych zapasow, dostatecznie jasno wskazywalo, jak bardzo jest wstrzasniety. - To da nam chwile na zastanowienie, co z nim zrobic.
-Z kim?
-Jak to z kim? Z Allenem, oczywiscie.
-Aaa... No coz, bardzo mi przykro, panowie, ale musicie mnie zwolnic zarowno z drinka, jak i udzialu w naradzie. - Ruchem glowy wskazalem Allena i Mary kochanie, ktorzy obserwowali nas z wyraznym niepokojem. - Musze wziac sie do nozyc i plastra. Przepraszam na chwile.
Zdjalem z prymusa wrzaca juz teraz wode, zanioslem ja do swego pokoju, przykrylem rozchwiany podreczny stolik kawalkiem bialego plotna, rozlozylem na nim narzedzia, miseczke i wszystkie medykamenty, ktorych moglem potrzebowac, po czym wrocilem do glownej sali baraku i podszedlem do Conrada i Mary Stuart. Jak wszyscy pozostali, rozsypani teraz malenkimi grupkami po calej sali, rozmawiali tak cicho, ze byl to juz wlasciwie szept. Moze mieli sobie do powiedzenia cos nie przeznaczonego dla obcych uszu, a moze ciazyla im obecnosc smierci - trudno bylo rozstrzygnac. Conrad masowal teraz pracowicie druga reke Mary Stuart, a ze byla to jej reka lewa, czyli odleglejsza, wywnioskowalem, ze nie musial o to toczyc boju. Szczerze mowiac, wcale mnie to nie zaskoczylo.
-Przepraszam, ze przeszkadzam w udzielaniu pierwszej pomocy - powiedzialem - ale musze troche oporzadzic Allena. Pomyslalem, ze moze Mary droga moglaby w tym czasie zajac sie Mary kochanie.
-Mary droga? - zdziwil sie Conrad.
-Dla odroznienia od Mary kochanie - wyjasnilem. - Tak wlasnie ja nazywam w czasie dlugich samotnych godzin naszego Wspolnego nocnego czuwania. - Usmiechnela sie nieznacznie, ale nic>>e powiedziala.
-Mary droga - powtorzyl z uznaniem Conrad. - Podoba mi sie. Czy moge tak pania nazywac?
-Nie wiem - odparla z powazna mina. - Moze podlega to ochronie prawa autorskiego.
-Dam panu zgode na korzystanie z patentu - powiedzialem. - . Tylko niech pan uwaza, bo zawsze ja moge cofnac. O czym tu radzicie takim konspiracyjnym szeptem?
-Ano wlasnie - odparl Conrad. - Ciekaw jestem panskiego zdania, doktorze. Ten kamien, a wlasciwie glaz, ktorym zabito Strykera... Wedlug mnie musial wazyc kolo siedemdziesieciu funtow, prawda?
-Tez tak sadze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|